Unnamed / Bez tytułu

Unlike others Patryk seems to have consciously directed his art interests towards abstract. Whenever asked about the subject of his creations he always answers without hesitation: “It doesn’t have a name!”.

W odróżnieniu od pozostałych, wydaje się, że Patryk świadomie kieruje swoje zainteresowania artystyczne w kierunku sztuki abstrakcyjnej. Pytany o przedmiot swoich dzieł artystycznych odpowiada zawsze bez wahania: “To nie ma tytułu!”.

Tenth anniversary family self-portrait / Portret rodzinny w 10-tą rocznicę ślubu

We have been doing this for a few years now, a nice photo of our family on our wedding anniversary to show that everyone is smart and cool. However, on this occasion it was harder than ever as the boys were hysterical and getting them to stay still for 10s (camera self-timer) seemed like mission impossible. An example of what was going on is included below:

Stało się to już praktycznie naszą rodzinną tradycją – grupowe zdjęcie całej rodzinki w dniu rocznicy naszego ślubu, tak żeby pokazać światu i okolicy, że wszyscy są ‘cool’ i ogólnie jest super. Jednakże, tym razem musieliśmy stawić czoła nie lada wyzwaniu. Chłopcy dostali tzw. głupawki (niestety często występuje w młodym wieku i jest niezmiernie zaraźliwa) i konwencjonalne pozowanie do zdjęcia (tzn. twarzą w kierunku obiektywu) przez 10s (czas samowyzwalacza) wydawało się nieosiągalną misją. Przykład tego co się działo poniżej:

In the end when I was about to give up and resign myself to hours of image manipulation and cloning (i.e. cheating) we managed to get this photo which I think is as much as one could hope for under the circumstances.

Po kilku próbach byłem już prawie gotów się poddać i w domowym zaciszu sfabrykować rodzinną fotografię metodą cyfrowej manipulacji (tzn. oszustwa), gdy przy ostatniej próbie wszystko się jakimś cudem zgrało i osiągnęliśmy taki oto rezultat. Biorąc pod uwagę okoliczności to chyba nie najgorszy wynik.

Patience always pays off, only sometimes we don’t seem to have enough of it… 🙂

Cierpliwość zawsze się opłaca, tylko nie zawsze nam jej wystarcza… 🙂

Olympic Holidays / Olimpijskie wakacje

After last year’s break from travelling we were desperate to catapult ourselves from (well watered) Scotland for some time as soon as the school doors were shut; and what a great adventure it was! We were certainly not disappointed and I think the boys had a great time too. Everyone had a chance to demonstrate what they are best at. If we were to give prizes (in the spirit of Olympic competition) the golden medal for cuteness and most notorious travelling habits would have to go to Daniel. He certainly beat everyone by a wide margin in both categories. The first prize for bravery and tree climbing achievement goes to Stefan. Despite being stuck between the trees some 6m above the ground he kept his cool and never gave up. The annual golden cup in photography goes this time to Kuba. He even beat Tata with a romantic portrait of his parents. The golden medal for water acrobatics goes to Patryk; and Benon was clearly unbeatable in blowing candles on someone else’s Birthday cake (Daniel’s this time) without being asked. The shining golden disk for the most beautiful smile and cuddly nature goes without doubt to Mama, while the special award for driving and getting everyone home safely would probably have to go to Tata. Not even a broken wing mirror!
You can see some snapshots of our adventures by clicking on the photo below. Enjoy!

I love my potato / Uwielbiam ziemniaki

Daniel admittedly does look like Kuba when he was a baby, and likewise, he is equally opposed to solids. However, just by chance we have discovered that he is a great fan of potatoes. An Irish gene? Maybe Polish? Maybe both, whatever, at least there is something he likes apart from mama’s milk. Just about time to start independent life.

Nie da się ukryć, że Daniel jest całkiem podobny do Kuby, kiedy był malutki. Podobnie do Kuby jest też niezmiernie wybredny, jeżeli chodzi o normalne jedzonko. Jednak ku naszemu zdziwieniu całkiem przypadkiem okazało się, że wcina z zamiłowaniem ziemniaki. Czyżby gen Irlandzkich przodków? Może Polskich? Któż to wie. W sumie nie jest to takie istotne. Grunt, że w końcu jest coś, co lubi poza mlekiem mamusi. Najwyższa pora zacząć niezależne życie.

You’ve got a friend in me…

Unlike the other boys Daniel has some nice (and sharp!) teeth at nine months, and very much like the other boys he is rather friendly, can easily make himself heard and knows exactly what he wants. What else would you expect?

W odróżnieniu od pozostałych chłopców Daniel ma wspaniałe ząbki (całkiem ostre!) już w wieku dziewięciu miesięcy, ale podobnie  jak pozostali jest bardzo towarzyski, potrafi zabrać głos w towarzystwie i wie dokładnie czego chce. Czego innego można się spodziewać?