Chrzciny Benona / Benon’s Christening

Dzisiaj nasz mały Benio został prawdziwym chrześcijaninem. Uroczystość udzielenia sakramentu chrztu odbyła się na oczach całej parafii i nasz dzielny chłopczyk pokazał, że potrafi się godnie zachować w przełomowych momentach życia. Rodzice chrzestni Elizabeth i Adrian również byli dumni ze swojego nowego chrześniaka, który świecił przykładem swoim niesfornym braciom. Po mszy Benon zaprosił wszystkich na skromne przyjęcie w nowo wybudowanej sali parafialnej. Nieco później co po niektórzy goście zawitali u nas w domu na herbatkę bądź DVD (w zależności od wieku i zainteresowań). Zresztą chyba będzie lepiej, gdy Benon sam opowie wam w szczegółach co przeżył. Proszę kliknąć TUTAJ, aby przeczytać jego opowiadanie.

Today our Benon became a Christian. The baptism was celebrated in front of the whole parish and our youngest boy demonstrated that he can stay calm and self controlled in crucial moments of his life. His god parents Elisabeth and Adrian were very proud of him too as he gave a great example of good behaviour to his somewhat mischievous brothers. After mass he invited all the guest for a small reception in the newly built parish hall. Later on some guest came to our home for a cup of tea or a DVD (depending on age and interests). I think it’s best if Benon tells you the story of his day himself. Click HERE to read it.

Mountain expedition / Wspinaczka wysokogórska

This is something we have not done as a family for a very loooong time, a proper mountain climbing expedition. Perhaps because we felt there wasn’t enough of us to venture on such an adventure. Of course “mountain expedition” needs to be understood figuratively here because the mountain (or rather a hill) we attempted was only about 1500ft acl but for our small mountaineers it certainly as was an achievement of their lives. Well, for us too, mainly in terms of logistics, especially in situations when one of the boys was on my back, another in Mary’s baby carrier and the remaining two opted for opposite directions. When I think about it, a sheep dog would have been an ideal companion. Anyway, you can see a few snapshots from this trip when you click on the image below. I say ‘snapshots’ because proper landscape photography with a tripod, filters, spirit level and waiting for optimal lighting conditions was rather out of question. Well, maybe next time, once we get that black-and-white collie to help us with the boys 🙂

Tego nie było w naszej rodzinie już od baaaardzo długiego czasu. Mowa tu o wspinaczce wysokogórskiej. Oczywiście słowo „wysokogórska” w tym przypadku jest jedynie swego rodzaju przenośnią, gdyż atakowany przez nasz szczyt (a może raczej pagórek) miał niewiele ponad 500 metrów n.p.m., jednakże dla naszych małych himalaistów było to życiowe osiągnięcie. Prawdę powiedziawszy dla nas też, głównie z punktu widzenia logistyki. Były chwile zwątpienia, gdy jeden członek ekipy siedział na mojej głowie, drugi w nosidełku u Mary, a dwaj pozostali posuwali w przeciwnych kierunkach, nie wiele bacząc na słowne napomnienia, które i tak szybko traciły swoją skuteczność wraz z powiększającym się dystansem. Kiedy sobie o tym teraz myślę, to pies pasterski byłby idealnym towarzyszem takiej wyprawy. Aby zobaczyć kilka migawek z tej górskiej przygody, kliknij na poniższe zdjęcie. Są to jedynie migawki, gdyż o właściwej fotografii krajobrazowej u życiem statywu, filtrów, poziomicy i wyczekiwaniem na idealne oświetlenie, raczej nie mogło być mowy. Hmm… może następnym razem, jak zorganizujemy sobie biało-czarnego collie do pomocy przy dzieciach :).