Tak jak w latach poprzednich również i w tym roku odwiedziliśmy Polskę. Ten wyjazd różnił się jednak nieco od pozostałych, gdyż poza zwyczajową wizytą u dziadków spędziliśmy pełen przygód tydzień w polskich Tatrach. Byli z nami Basia, Piotrek, Ala, Michałek, Ania (kuzynka Basi) oraz pradziadek Longin. Słowem, pokaźna grupa o zróżnicowanym wieku i aspiracjach. Co prawda nie udało nam się zdobyć Rys ani nawet Giewontu, ale wydaje mi się, że i tak dokonaliśmy bohaterskiego wyczynu wspólnym wypadem w dolinę Kościeliską, biorąc pod uwagę rozpiętość wieku (od 3 miesięcy do 89 lat) oraz nasze skromne doświadczenie we wspinaczce wysokogórskiej z wózkami spacerowymi. Pomimo oczywistych ograniczeń, mieliśmy okazję podziwiać piękne widoki na otaczające nas tatrzańskie szczyty oraz delektować się szumem górskich strumyków, jednocześnie próbując usilnie wytłumaczyć młodszemu pokoleniu (z marnym skutkiem), że kąpiel w rwącym lodowatym pokotu nie jest przewidziana w programie wycieczki. Posiadanie wózków od czasu do czasu okazywało się zbawienne, gdyż nasze spacerówki niczym małe buldożery pomagały nam torować drogę poprzez gęsty tłum turystów na Krupówkach i Gubałówce. Podsumowując, wyjazd był niezmiernie ciekawy, aczkolwiek trzeba przyznać, że w sezonie urlopowym Tatry nie są oazą ciszy i spokoju.
Resztę czasu spędziliśmy u dziadków w Łodzi próbując w miarę możliwości również odświeżyć nasze stare znajomości. Smutnym niewątpliwie elementem wizyty była choroba dziadka. Ze względu na niedoleczone zapalenie płuc, którego najprawdopodobniej nabawił się jeszcze zimą na nartach, musiał pójść do szpitala na kilka tygodni. Widywaliśmy go jedynie krótko w przyszpitalnym ogródku. W domu było dziwnie pusto, a Kuba i Stefan pytali często gdzie jest dziadek. Na szczęście już wyszedł i czuje się znacznie lepiej. Mamy nadzieję, że następnym razem zobaczymy go w pełnej kondycji.
Wybrane zdjęcia z wyjazdu możecie obejrzeć klikając TUTAJ.
As is our custom we had summer vacation in Poland. However, this trip was quite different from the previous ones. In addition to the visit at the grandparents’ place, we spent a week in the Polish Tatras, the highest mountain range in the country. We went there with Basia, Piotrek, Ala, Michałek, Ania (Basia’s cousin) and great grandpa Longin. It was an interestingly diverse mix of people in terms of age and life aspirations. Although, we never managed to get to the top of the highest peak Rysy (2499m), a walk along Kościeliska Valley, I believe, was a truly heroic achievement taking into account the age spread (from 3 months to 89 years!) and our general lack of experience in rock climbing with buggies and breast feeding babies. We could admire wonderful views of the surrounding mountains and absorb the beauty of the running streams, at the same time trying to convince the kids (with not much success) that jumping into the ice freezing water was not included in the trip program and could have unpleasant consequences. The buggies, although cumbersome to push on rocky paths, came in handy from time to time. They served well as little bulldozers helping us to wade through overcrowded places such as Krupówki (main street in Zakopane) and Gubałówka Hill. In summary, the trip was very interesting. However, it goes without saying that in the middle of the holiday season the Tatras are not exactly an oasis of peace.
The rest of the time we spent with the grandparents in Łódź, also trying to meet up with some of our old friends. A sad element to our visit was grandpa’s illness. Due to a lung infection, which he probably caught during his last skiing trip to France, he had to stay in hospital for a few weeks. We could only visit him briefly in a small hospital garden. The flat without him felt empty. Kuba and Stefan were often asking about ‘dziadek’. Fortunately, he is now back home and is feeling much better. Let’s hope next time we can see him in full strength.
Click HERE to see a selection of photos from our visit.